Dobre wieści z Gruzji. Trwa rozliczanie usraelskich marionetek...
Jak podają agencje przed prokuraturę gruzińską został wezwany były prezydent Gruzji, wielki przyjaciel „Kaczyńskiego” , a nieprzyjaciel mordowanych przez jego juntę mieszkańców Osetii, Abchazów i Gruzinów, Michael Saakaszwili. Sprawa ma związek ze śmiercią premiera Zuraba Żwanii w 2005 roku. Żwania oficjalnie udusił się tlenkiem węgla z piecyka gazowego, ale znając mossadowskie metody zauszników Saakaszwilego zapewne ktoś, za wiedza tego ostatniego, piecykowi pomógł. Premier Gruzji Irakli Garibaszwili oświadczył, że jeśli Saakaszwili nie stawi się na wezwanie, zostanie umieszczony na liście poszukiwanych. Saakaszwili obecnie nie przebywa w Gruzji, a pracuje dla Tufts University koło Bostonu, tudzież jeździ sobie po świecie plując na Rosję. Ostatnio odwiedził banderland.
Obecnie Gruzja przeżywa swoiste katharsis, praktycznie 10 lat rządów kliki Saakaszwilego, będącej w zasadzie oficjalną agenturą USA i i israela, przyniosło temu krajowi i Gruzinom wielkie straty. Już od ciekawej formy „przejęcia władzy” pod lufami „bratnich, demokratycznych” najemników, poprzez krwawe stłumienie protestów socjalnych w 2005 i 2007 roku, po olbrzymie rozwarstwienie społeczeństwa, budowę modelu kapitalizmu według najdzikszych wzorców Zachodu.
Kluczowe pozycje w reżimie objęli żydzi. Tacy ludzie jak Davit Kezeraszwili czy Temur Jakobaszwili stali się nie tylko szarymi eminencjami, ale osobami sterującymi w zasadzie oficjalnie Gruzją. Ściągani do Gruzji żydzi objęli nie tylko funkcje w administracji, szkolili także tajną policję reżimu, oraz wojsko, 3000 instruktorów było gotowych wesprzeć działania gruzińskiej armii w każdej chwili.
Oczywiście Waszyngton też nie ustawał we wsparciu swojego pupila. Tak oficjalnie uwrażliwiony na „przestrzeganie praw człowieka” przymykał oczy na fałszowanie wyborów, prześladowania i tortury przeciwników politycznych.
Kulminacją działań tego bandyty była jego napaść na Osetię i Abchazję w 2008 roku. Przy wsparciu israela i USA dokonano czystek etnicznych i brutalnego ostrzału Cchinwali, co pociągnęło za sobą śmierć co najmniej 1700 cywilów i o wiele więcej rannych, plus oczywiście straty materialne. Jednak na skutek zdecydowanej postawy Rosji ten usraelski agent poniósł klęskę. Kolejną zafundował jemu i jego kamaryli gruziński naród w wyborach, w których jego przeciwników było tak wielu że już nic nie dało się sfałszować. Saakaszwili uciekł jak szczur na swój ukochany Zachód, gdzie ciągle knuje przeciw Rosji i Rosjanom.
Jego wielkim przyjacielem był Lech „Kaczyński”, co wcale nie dziwi. Połączyła ich wspólna nienawiść wobec Rosji i ślepe uwielbienie dla Zachodu. „Kaczyński” był wprawdzie mało znaczącym osobnikiem, i w wojnie gruzińskiej nie odegrał żadnej roli poza propagandową (Rosjanie z takim kimś nie chcieli nawet rozmawiać), ale zdołał wyrządzić sporo szkód, choćby dostarczając reżimowi gruzińskiemu broń. Saakaszwili idealnie wpasowuje się w schemat „przyjaźni” zawieranych przez „Kaczyńskich” . A to pojawia się jako przyjaciel Lecha banderowiec Juszczenko, a to właśnie Saakaszwili, a to znów szef Mossadu Meir Dagan z którym wspólnie ogłaszali „strategiczną przyjaźń” Polski i israela.
Nie ma więc specjalnie dziwić się czemu widząc na Majdanie Jarosława „Kaczyńskiego” w otoczeniu banderowców krzyczącego „herojam sława”. Czas najwyższy by Polacy powiedzieli takim „przyjaźniom” polskojęzycznych politykierów „stop”. Właśnie Gruzja i to co się tam dzieje napawa optymizmem. Z wielką uwagą będę śledził działania wobec Saakaszwilego. Gdyby udało się go postawić przed trybunałem i wsadzić do więzienia za swoje zbrodnie, byłby to jasny sygnał że nawet za Zachodzie bandziory nie mogą się czuć pewnie. Ale będzie ciężko, Zachód swoich pupilków nie zostawia tak łatwo...
Świat oczami Polaka
Świat oczami Polaka, Słowianina. W treści zdecydowany antyokcydentalizm. W końcu świat nie kręci się wokół zachodu.