Banderowcy na Krymie szukają wszelkich sojuszników. Naturalnymi wydają się Tatarzy. Ci ustami swojego reprezentanta goszczącego w Brukseli ochoczo odpowiadają.
Wielkimi krokami zbliża się referendum na Krymie. Oczywiście reżim banderowskich morderców z Kijowa pragnie wszelkimi środkami zdestabilizować sytuację na półwyspie. Czynią to banderowskie bojówki „Prawego sektora” przenikające do Republiki Krymskiej z terenów Ukrainy, ale rezuny wykorzystują także tzw „siły wewnętrzne”. Wśród nich na pierwszy plan wybija się czynnik tatarski.
Tatarzy na Krymie nie są żadnymi autochtonami, jak próbują to wmówić Polakom propagandyści Zachodu. Historia półwyspu jest skomplikowana, zamieszkujących go w starożytności Taurów i Scytów wyparli Grecy, i to oni w czasach Cesarstwa Bizantyńskiego stanowili większość mieszkańców półwyspu. Od X wieku pojawili się tam Rusowie, zresztą działający w ścisłej kooperacji z Bizancjum. Graniczną datą dla Krymu jest 1240 rok, gdy opanowali go Mongołowie. W 1427 roku Złota Orda panująca na Krymie rozpadła się, i tę datę uznaje się za początek istnienia Chanatu Krymskiego. Organizm ten od początku swego istnienia eksterminował ludność grecką, słowiańską i ormiańską zamieszkującą półwysep. Atakowano także kolonie Genueńskie na wybrzeżach. W 1475 roku Turcja podporządkowała sobie Krym, wypierając Genueńczyków i zajmując Kaffę. Od tego roku datuje się rozpoczęcie agresywnej polityki Tatarów zarówno wobec nietatarskich mieszkańców Krymu jak i sąsiadów, w tym okresie zresztą głównym celem była Polska. Tatarzy bardzo szybko przyjmowali islam jako swoją religię, a jeszcze szybciej eksterminowali tych którzy byli prawowitymi mieszkańcami i właścicielami Krymu, poradzili sobie z Grekami, Rusami i resztkami Genueńczyków. Istotą tego państwa była zbrodnia i rabunek. Cały XVI i XVII wiek to historia nie tylko mordów prawosławnych mieszkańców Krymu ale także napadów na ziemie polskie i rosyjskie. Wraz ze słabnięciem Turcji słabła jednak także potęga Chanów. Po szeregu wojen w 1774 Chanat przyjął zwierzchnictwo Rosji, a po śmierci ostatniego Chana w 1783 Krym stał się częścią państwa rosyjskiego. Od tej daty zaczynamy obserwować potężne fale migracyjne Tatarów, wyjeżdżających głównie do Turcji i osiedlanych na ziemiach w pobliżu Adrianopola. Pod koniec XVIII wieku Krym zamieszkiwało nie więcej niż 60 tysięcy ludzi, jednak w XIX wieku ludność Krymu na skutek wspieranej przez Rosję akcji zaczęła się podnosić, wracali Grecy, Rosjanie nadali szereg przywilejów tym nielicznym którzy żyli pod butem tatarskim i się nie zislamizowali, pojawili się Ormianie i Rosjanie z innych guberni imperium. Pod rządami Rosi również Tatarom żyło się dobrze, wielu wróciło. W latach rewolucji żydobolszewickiej rosyjska i grecka ludność Krymu popierała Białych, Krym stał się ostatnim bastionem generała Wrangla w walce z żydobolszewikami. Tatarzy w tych wydarzeniach zachowali neutralność.
Ważną datą dla ich istnienia na Krymie jest rok 1941, wtedy to zaczęła się operacja nazistów niemieckich przeciw Krymowi, a w 1942 roku zajęli półwysep. Ludność tatarska witała Niemców z otwartymi ramionami. Utworzono wiele kolaboracyjnych formacji zbrojnych, zaczęły się mordy na Rosjanach, Tatarzy wstępowali do formacji pomocniczych wermachtu i SS. Rosja po ponownym zajęciu Krymu zdecydowała się przesiedlić kolaborantów, jednak po śmierci Stalina ci zaczęli wracać na Krym.
Obecnie zamieszkuje ich tam ok 250 tysięcy. Żyją głównie we wschodnich rejonach półwyspu. Zdecydowana większość zachowuje się neutralnie, lub wręcz upatruje w Rosji szansę na poprawę swojego bytu ekonomicznego, jednak mała grupka zachowuje tradycje bandyckie. Jest to grupa skupiona wokół Mustafy Dżemilewa. Człowiek ten wywiera duży wpływ na swoich rodaków. Od początku działalności posiada mocne związki z Turcją. W czasach okupacji Krymu przez Ukrainę związał się z partią banderowców „Batkiwszczyzna”, blisko współpracował z Tymoszenko i Ahmetowem. Nie stronił od wyrazów poparcia dla terrorystów albańskich w Kosowie, pozwolił także, wręcz wspierał działania Al Kaidy rekrutującej najemników do Syrii, gdzie ci walczyli przeciw Baszarowi Al-Assadowi. Wiele przyczółków radykalnych organizacji muzułmańskich jest dziś na Krymie tylko dlatego że Medżlis pod przywództwem Dżemilewa wręcz je tam zapraszał.
Nie trzeba chyba dodawać że Dżemilew w obecnym konflikcie jest jednym z największych stronników Zachodu i banderowców ukraińskich. To właśnie w nim bandyci judeoamerykańscy i banderowscy pokładają wielkie nadzieje na destabilizację Krymu.
Obecnie osobnik ten przebywa z wizytą w Brukseli. Wzorem wszystkich demokratów świata wzywa tam Zachód do sankcji przeciw Krymowi (ucierpią też jego rodacy ale to jak widać „demokratę” mało obchodzi), wezwał też NATO do interwencji (niedawno syryjscy terroryści robili to samo, widocznie to cecha wszystkich „demokratów” świata). Sugeruje wręcz by NATO zrobiło to co w Kosowie, i wcale nie ma na myśli wsparcia dla niepodległości Krymu, ale jatkę jaką NATO w imieniu muzułmanów zgotowało tam Serbom. Chce by bandziory z NATO zgotowały podobną rzeź Rosjanom. Zastanawia mnie w jaki sposób władze Krymu rozwiążą ten problem? Aktualnie środowisko Dżemilewa radykalizuje się coraz bardziej i jeśli Republika Krymska szybko nie podejmie środków może mieć u siebie sponsorowaną przez Zachód filię Al Kaidy.
Ciekawym jest także iż Zachód, szukając sojuszników do swoich destabilizacyjnych działań zawsze wybiera tych, którzy byli sojusznikami Hitlera. Chorwaci, Albańczycy, a teraz banderowcy czy Tatarzy, wszyscy oni wspólnie z Hitlerem odpowiadali za mordy Słowian. Zachód kontynuuje działania Hitlera i jego ideę zniszczenia Słowiańszczyzny. Wielka szkoda że wspólnie z takimi indywiduami, a wbrew Narodowi Polskiemu kroczą polskojęzyczni namiestnicy kolonii pod nazwą „Polska”.
(Foto ze strony rosjapl.info)
Świat oczami Polaka
Świat oczami Polaka, Słowianina. W treści zdecydowany antyokcydentalizm. W końcu świat nie kręci się wokół zachodu.